Tekst
Text English
Wideo
Materiały
Literatura
Twój biznes
Powrót

Aktualności

Enter i do przodu!
Źródło: Polityka
 

Polityka 50 2004(2483) z 11.12.2004

Enter i do przodu!

PIOTR STASIAK

Młodzi Polacy nauczyli się robić interesy w Internecie

Są młodzi, wykształceni, spostrzegawczy. Pewnie dlatego pierwsi docenili możliwości, jakie daje sieć www. Dziś przedsięwzięcia pionierów polskiego Internetu wyrastają z wieku dziecięcego. A ich właściciele z garażu wchodzą na biznesowe salony.

Gadu-Gadu, najpopularniejszy w Polsce komunikator internetowy, ma dziś 3,5 mln użytkowników, ale jego twórca nie dorobił się sekretarki, a firma mieści się w prywatnym mieszkaniu. Szefowie internetowej giełdy pracy www.pracuj.pl nie umieścili na drzwiach tabliczki z nazwą portalu, bo tuż obok, przed lokalnym pośredniakiem, ustawiają się kolejki bezrobotnych, którzy sparaliżowaliby pracę firmy. Właściciele wirtualnego biura podróży Travelplanet.pl wyślą w tym roku na urlop 10 tys. Polaków, ale sami nie mają czasu na wakacje. Z kolei skłóceni twórcy portalu Wirtualna Polska od lat nie rozmawiają ze sobą, a swoje wirtualne dziecko doprowadzili na skraj upadku. Kim są dziś eKolumbowie – pionierzy polskiego Internetu – i jakie losy czekają ich przedsięwzięcia?

 

Trzej z sześciorga współtwórców wirtualnego pośredniaka pracuj.pl, od lewej: Przemysław Gacek, Paweł Leks, Marcin Pietras. Chcieli zrobić stronę www z poradnikiem dla szukających pracy znajomych, dziś ich ofertę przegląda 400 tys. osób miesięcznie (fot. L. Zych)

 

 

Łączy ich młody wiek. Pracuj.pl zakładało cztery lata temu dwóch studentów ekonomii i zarządzania: Przemysław Gacek i Rafał Szczepanik. Potem dołączyło do nich czworo przyjaciół z uczelni: Oksana, Maciek, Paweł i Marcin. Początkowo chcieli zrobić stronę www z poradnikiem dla znajomych – jak szukać pracy, jak napisać CV. Szybko jednak zauważyli, że większość odwiedzających ich serwis najpierw klika na dział „oferty”. Postanowili przekształcić się w wirtualną tablicę ogłoszeń – pośrednika, który ułatwi kontakt poszukujących zajęcia z pracodawcami. Pracuj.pl działa tylko w Internecie.

– Gdy poszliśmy do urzędu gminy zarejestrować spółkę, trudno było wskazać, czym właściwie ma się zajmować – mówi Przemysław Gacek. W oficjalnym formularzu nie przewidziano biznesu wirtualnego.

Łukasz Foltyn, twórca najpopularniejszego polskiego komunikatora internetowego, miał 26 lat, gdy napisał prosty program SMS Express. Miał on umożliwić internautom wysyłanie wiadomości tekstowych z sieci na telefony komórkowe. Potem Foltyn dodał do niego możliwość bezpośredniej rozmowy pomiędzy użytkownikami i zaprojektował charakterystyczne uśmiechnięte słoneczko, znak firmowy. Tak powstało Gadu-Gadu, zainstalowane dziś w większości polskich komputerów podłączonych do Internetu i w wielu biurach. Komunikator sprawdza i cały czas wyświetla na ekranie, który z naszych znajomych obecny jest po drugiej stronie, czyli ma włączony komputer. Tym samym pozwala na nawiązanie bezpośredniej rozmowy, błyskawicznego kontaktu.

Z kolei twórcy Travelplanet.pl nie wymyślili sieciowego biznesu od zera, tylko przenieśli go ze świata realnego do przestrzeni wirtualnej. Piotr Multan i Łukasz Bartoszewicz prowadzili wcześniej we Wrocławiu własne biuro podróży. Tomasz Moroz (29 lat) pracował jako szef regionu dolnośląskiego w Scan Holiday. Razem postanowili wskoczyć do sieci. Podobnie jak Pracuj.pl i Gadu-Gadu, portal Travelplanet.pl nie sprzedaje własnych towarów. Działa jako pośrednik, w tym przypadku pomiędzy turystą a biurami podróży. Jego siła to zgromadzenie w jednym miejscu ofert kilkudziesięciu tour­operatorów i możliwość natychmiastowego porównania cen i warunków. W Internecie można też znaleźć najbardziej aktualne oferty na ostatnią chwilę. – Wykorzystujemy możliwości, jakie daje sieć, i docieramy do nowych grup klientów – mówi Moroz.

Wyspy skarbów

Kolejna cecha wspólna eKolumbów to determinacja. Początki, jak zwykle, nie były łatwe. Nawet w czasach internetowej gorączki z lat 1999–2001 uwagę przykuwały głównie spektakularne plany portali. Niewielu zwróciło uwagę na pomysły wyspecjalizowanych serwisów i usług. – Każdy biznes w sieci w pewnym momencie potrzebuje gotówki, inaczej nie okrzepnie – mówi Łukasz Foltyn. Gdy w 2000 r. postanowił poświęcić się Gadu-Gadu, musiał zostawić pracę w firmie MKS_Vir, gdzie pisał oprogramowania antywirusowe. Nie zdążył skończyć studiów, bo sieć pochłonęła go bez reszty. Entuzjazm młodego twórcy przekonał fundusz inwestycyjny WEH. W zamian za 45 proc. udziałów wyłożył na przedsięwzięcie Foltyna 700 tys. zł. Z perspektywy czasu widać, że to był dobry strzał. Wiele portali (np. Arena, Ahoj) upadło, a Gadu-Gaduma się coraz lepiej.

Twórcy Travelplanet.pl też nie mieli łatwego startu. Co prawda szybko znalazł się chętny inwestor – wrocławski fundusz MCI, działający na rynku nowoczesnych technologii. W zamian za 91 proc. udziałów dał im prawie 3 mln zł. Ale czas na debiut internetowego biura podróży był najgorszy z możliwych. Pierwsi klienci polecieli na wakacje w maju 2001 r. Potem były zamachy z 11 września, epidemia SARS, wojna w Iraku. Turystyka się załamała. – My też byliśmy tego bliscy. Zwolniliśmy połowę pracowników, obcięliśmy pensje, liczyliśmy się nawet z zamknięciem serwisu – mówi Tomasz Moroz.

Innym problemem było zdobycie zaufania klientów. – Wakacje to często wydatek idący

w tysiące złotych. Wiele osób na różne sposoby sprawdzało, czy wirtualny pośrednik istnieje. Dzwonili, przyjeżdżali, aby zobaczyć firmę w świecie rzeczywistym – wspomina Moroz. Z podobnym problemem spotkali się twórcy Pracuj.pl. Musieli przekonać ogłoszeniodawców. – Każdy zadowolony klient jest dla wirtualnych biznesów na wagę złota, bo poleca stronę znajomym – mówi Przemysław Gacek. Zdobycie zaufania to długi proces. Na początku wymaga pracy po kilkanaście godzin na dobę. Potem można trochę zwolnić.

Na rafie

Niektórzy bezpiecznie ominęli mielizny w wirtualnej przestrzeni, ale rozbili się o twarde realia biznesu. Świadczyć może o tym przypadek Wirtualnej Polski. Portal założyli w 1995 r. ludzie związani ze środowiskiem Politechniki Gdańskiej. Wśród nich pierwsze skrzypce grali Marek Borzestowski (dziś 33 lata) i Leszek Bogdanowicz (36 lat). W 1997 r. dołączył do nich Maciej Grabski, biznesmen z Pomorza, który wcześniej handlował częściami samochodowymi. Grabski wniósł do spółki pierwsze większe pieniądze, pomysł na wielki biznes i ostry temperament. Ten ostatni nie wszystkim odpowiadał – w 1999 r. ze spółką pożegnał się Bogdanowicz, który do dziś domaga się uznania swych praw autorskich do portalu. W międzyczasie WP wyrosła na drugą potęgę w polskim Internecie. Żeby miliony użytkowników mogły z niej korzystać, potrzebne były duże inwestycje w sprzęt. Codziennie powstawały setki stron z informacjami. Do tego trzeba było z kolei zatrudnić 200 osób. Portal był jednak wciąż na minusie, a perspektywa zysków zblakła, gdy zaczął się kryzys w internetowej reklamie.

W październiku 2001 r. postawieni przed widmem upadku Borzestowski i Grabski wpuścili do Wirtualnej Polski, jako inwestora strategicznego, TP Internet, spółkę z Grupy TP SA. Sami zostali udziałowcami mniejszościowymi, przy czym Borzestowski szybko sprzedał swoje akcje i zajął fotel prezesa spółki. Grabski swoich akcji sprzedać nie chciał, a już na pewno nie po cenie, jaką proponowała mu TP. Skonfliktował się w ten sposób z władzami spółki i byłym już przyjacielem – Borzestowskim. Stanął na czele mniejszościowych udziałowców, którzy przez ostatnie lata skutecznie blokowali wszelkie ruchy TP w WP. Gigant telekomunikacyjny nie pozostał im dłużny, torpedując pomysły mniejszościowych udziałowców. Portal działa, ale bez jasnej wizji rozwoju. Patowa sytuacja zaczęła paraliżować działalność spółki w chwili, gdy pierwsze zyski (tzw. punkt przełamania) były blisko. Pracownicy zamówili nawet mszę w jednym z trójmiejskich kościołów w intencji pogodzenia się akcjonariuszy. To jednak nie pomogło i w kwietniu do firmy wszedł syndyk. Zajmie się on spłatą zobowiązań WP,

a zrobi to zapewne przez sprzedaż najcenniejszych aktywów – coraz popularniejszego portalu, który wciąż działa w sieci.

Na szerokie wody

Pionierzy polskiego Internetu w swoich działaniach nie są zbyt oryginalni. Pomysł na biznes podpatrzyli w krajach, gdzie zaczynała się kariera globalnej sieci. Wzorem dla polskich portali był sukces Yahoo i Lycosa. Łukasza Foltyna do napisania Gadu-Gadu zainspirował podobny komunikator, stworzony przez czterech studentów z Izraela – ICQ (skrót od angielskiego wyrażenia „szukam cię”). Gdy po dwóch latach od startu program miał 12 mln użytkowników, a izraelską firmę wykupił amerykański gigant America Online, Foltyn stwierdził, że warto ten pomysł przeszczepić na nasz grunt. Twórcy Travelplanet podpatrzyli nowy trend – sprzedaż wycieczek przez Internet – na dorocznych targach w Berlinie.

Zdaniem Marcina Hejki, który w polskim oddziale firmy Intel odpowiada za wyszukiwanie i wspieranie obiecujących przedsięwzięć sieciowych, w Polsce nie ma sprzyjającego klimatu dla firm tworzących innowacyjne technologie. Małym firmom z sektora nowoczesnych technologii nie pomagają ani władze publiczne, ani prywatny biznes. Jest to ryzykowna działka, bo – jak wynika z badań przeprowadzonych w USA – tylko jedno na dziesięć takich przedsięwzięć odnosi sukces. – Tymczasem to właśnie w takich niewielkich firmach rodzi się najwięcej rewolucyjnych pomysłów – mówi Hejka. Przykładem może być internetowa wyszukiwarka Google – pomysł dwóch studentów Uniwersytetu Stanforda, który w momencie wejścia firmy na giełdę wart był 40 mld dol.

 

Następni w kolejce

Po ekspansji portali internetowych (Onet, Wirtualna Polska, Interia.pl) nadchodzi dobry czas dla wyspecjalizowanych serwisów i usług. Co najmniej kilka ma szansę na sukces. Tuż za Travelplanet plasuje się drugi popularny portal turystyczny – Wakacje. Swoje strony do rekrutacji pracowników ma większość dużych agencji doradztwa personalnego (np. www.hrk.pl). Świetlana przyszłość rysuje się przed największą internetową księgarnią w kraju – Merlin. Niedawno w Internecie zadebiutował iPlay – serwis sprzedający muzykę, stworzony na wzór popularnego na Zachodzie Apple iTunes. Wirtualny mBank (część BRE Banku) w tym roku wykazał pierwsze zyski. A lada dzień ma wystartować olbrzymi sklep internetowy ze sprzętem AGD i RTV. Ma być konkurencją dla tradycyjnych sieci – Euro RTV AGD, Media Markt i Saturn.

 

 

Siła pionierów polskiego Internetu polega na tym, że jako pierwsi zaadaptowali sprawdzony pomysł. Ale też wiedzą, jak na swych przedsięwzięciach zarabiać. Gadu-Gadu żyje z reklam. Umieszcza je w okienku, przez które użytkownicy prowadzą pogawędki. Każdego dnia ogląda je 2 mln osób. Spółka nie ma wysokich kosztów, bo zatrudnia dwie osoby – Łukasza Foltyna i jego pomocnika. Biuro mieści się w dwupokojowym mieszkaniu. Utrzymanie serwerów zleca firmie zewnętrznej. Gadu-Gadu prawie nie musi się reklamować, bo informacja o komunikatorze rozchodzi się w Internecie pocztą pantoflową. W zeszłym roku spółka miała 1,5 mln zł zysku. Ten rok dla reklamy internetowej ma być jeszcze lepszy, a zysk może sięgnąć 4 mln zł.

Travelplanet.pl żyje z prowizji od sprzedanych wycieczek. Pracuj.pl z publikowania co miesiąc ponad 1,5 tys. ofert pracy, które przegląda 400 tys. osób. Serwis pomaga też dobrać pracodawcom odpowiednie osoby.

– Przeprowadzenie rekrutacji w Internecie jest 10 razy tańsze niż poprzez ogłoszenia prasowe – mówi Przemysław Gacek. Twórcy pracuj.pl liczą na to, że w Polsce będzie już wkrótce jak w USA, gdzie 70 proc. ogłoszeń o pracę ukazuje się tylko w sieci.

O pionierach polskiego Internetu będzie coraz głośniej. W branży huczy od plotek, za ile sprzedany zostanie komunikator Gadu-Gadu. Mówi się o 20 mln zł. Międzynarodowa firma doradcza Deloitte właśnie umieściła pracuj.pl i Travelplanet w pierwszej dziesiątce rankingu najszybciej rozwijających się firm technologicznych w Europie Środkowo-Wschodniej (tzw. Fast 50). Inwestorzy Travelplanet mają ambitne plany giełdowe. W tym roku spółka chce sprzedać wycieczki za 17,5 mln zł, a do 2007 r. osiągać obroty rzędu 60 mln. Wrocławianie myślą też o rozpoczęciu podobnej działalności w innych krajach Europy Środkowej. W ten sposób polskie wirtualne firmy może wejdą do pierwszej ligi. W każdym razie próbują.

Kto zarabia w Internecie

Adresy stron z najpopularniejszymi usługami sieciowymi

Giełdy internetowe

Allegro.pl

Aukcje24.pl

Sklepy internetowe

Merlin.pl

maximedia.pl

emarket.pl

iPlay.pl

Portale internetowe

Onet.pl

wp.pl

Interia.pl

Gazeta.pl

Wyszukiwarki

Google.pl

Szukacz.pl

NetSprint.pl

Portale turystyczne

Travelplanet.pl

Wakacje.pl

Komunikatory

Gadu-Gadu.pl

Tlen.pl

ok.onet.pl

Banki internetowe

mBank.pl

Inteligo.pl

Serwisy tematyczne

Money.pl

Pclab.pl

Stopklatka.pl

gracz.info

Serwisy ogłoszeniowe

hrk.pl

pracuj.pl

Gratka.pl

Tabelaofert.pl

Licencja Creative Commons
O ile nie jest to stwierdzone inaczej wszystkie materiały na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacji i Rozwoju Przedsiębiorczości.
X